Zamknąłem karty i przeniosłem się do konkurencji. Niestety, ostatnio mBank zbierał u mnie same negatywy. Najpierw pojawiła się opłata za kartę (2zł, a za miesiąc będzie już 4), choć akurat mnie to nie dotyczyło, bo kartami płaciłem sporo, ale już sam fakt jest smutny, zwłaszcza, że inne banki nie tylko nie pobierają opłat za debetówki, ale potrafią nawet zwracać część prowizji od zakupów. Kolejna kwestia to zmiany regulaminu... Ja już nie mam czasu (i zwyczajnie szkoda mi na to życia) czytać co chwilę wielostronicowych wypocin "cwanych" prawników, którzy w natłoku bzdurek próbują co jakiś czas przemycać zmiany ważne dla klienta, oczywiście zmiany na jego niekorzyść. To jednak nie wszystko. Ostatnie dwie wpłaty we wpłatomacie dokonane późnym wieczorem dotarły na konto dopiero następnego dnia. W obu przypadkach zależało mi na pilnym wykonaniu transakcji i jak głupi czekałem bez sensu aż do trzeciej w nocy :(( Jakoś inny bank potrafi załatwić to nawet w kilka minut, więc dłużej wyrozumiały być już nie zamierzam. Wirtualna karta kredytowa mBanku kosztująca 25zł/rok to fajna sprawa, ale jak dokonałem zakupu za granicą (UE) na kwotę ponad 600 zł, to mBank doliczył sobie prawie 40zł za tak zwane "przewalutowanie". Nie wiem skąd oni biorą swoje kursy walut i tabele oprocentowania, ale jedno jest pewne - aktualny mBank powinien zmienić nazwę na mLichwa, bo rżnie klientów jak stado baranów. W jakim innym kraju na świecie odsetki od kredytów mogą być 10x wyższe niż procent od oszczędności?! W ogóle skala lichwy w Polsce to jakiś absurd i jeden wielki przekręt, tak samo, jak wysokość prowizji, jaką sklepy muszą płacić od transakcji bezgotówkowych. Mamy najniższe zarobki w UE, ale oczywiście wszelkie opłaty właśnie u nas są najwyższe, bo przecież tu jest Polska - kraj czwartego świata i naród piątej kategorii, o który nikt nie dba i finansjera żeruje sobie na nim do woli. Ostatnia sprawa to nowe karty. Stara debetówka traciła ważność, więc otrzymałem nowy egzemplarz. I oczywiście karta przyszła w wersji PayWave, choć nikt mnie nie pytał, czy taką chcę, bo "naturalnie" mBank nie zamierza już wydawać kart bez anteny. Cóż, dziś już większość banków w Polsce tak postępuje, jednak tutaj jest jedno ogromne, dodatkowe "ale". Transakcje zbliżeniowe są przez mBank autoryzowane w trybie OFF-LINE (bez łączenia z bankiem!). W ten sposób mBank przekonał mnie ostatecznie, że nie chce dłużej zarabiać na moich zakupach (a płaciłem kartą do 2k zł miesięcznie). Cóż, nie zamierzam wisieć 3 miesiące na telefonie (mLinia), a potem ciągać się po prokuraturach i sądach, próbując odzyskać pieniądze ukradzione sklonowaną/skradzioną/zgubioną kartą nie wymagającą ani PIN-u, ani połączenia z bankiem. Gdybym dostał od mBanku możliwość wyboru rodzaju karty, tzn. mógłbym pozostać przy normalnej karcie bez anteny (czyli pasek magnetyczny + chip + autoryzacja zawsze/wyłącznie PIN-em), to pomimo długiej listy zastrzeżeń do tego banku, wciąż byłbym jego klientem. Niestety, próba zmuszenia mnie do korzystania z karty z anteną zakończyła się dla mBanku utratą klienta.
Obsługa klienta
Oferta
Prostota obsługi