Nie wiem jak układają się relacje między firmami kurierskimi (jako pracodawcami) a doręczycielami, kurierami zwanymi (jako pracownikami): może żądają za dużo a płacą za mało? A może nie? Mnie, jako klienta niespecjalnie powinno to obchodzić, poza zwykłym ludzkim zainteresowaniem losami drugiego człowieka. Jeżeli doręczyciele mają jakieś problemy ze swoimi pracodawcami, to sprawa dla różnych instytucji, organizacji czy instancji jak np. Związki Zawodowe (podobno jeden związkowiec komunę w Polsce obalił), PIP, MRiPS itd.
Niektórzy doręczyciele zachowują się jak „udzielne księżniczki”. Mam wrażenie, że niektórym z nich wydaje się, że to klient (ich chlebodawca) jest dla nich, a nie że oni świadczą dla niego usługi.
W moim przypadku prawie zawsze doręczyciel prosił, abym wyszedł za posesję (dość dużą) po odbiór przesyłki, choć to jego obowiązek jest wejść i doręczyć. W imię dobrej współpracy i zwykłej, ludzkiej życzliwości wychodziłem przed posesję, by biednego doręczyciela nie zamęczać „forsowaniem” furtki czy bramy wjazdowej, drzwi głównych do budynku, jazdą windą na piętro i doręczeniem przesyłki. Skoro miałem możliwość i czas, czemu nie? Szybciej i prościej.
Ostatnio jednak zdarzyło mi się nie móc wyjść i wtedy powstał problem. Zadzwonił doręczyciel, że „za minutkę” będzie przed posesją i czy mogę wyjść do furtki/bramy wjazdowej po odbiór. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że dziś nie mogę wyjść i wyjaśniłem mu jak zadzwonić domofonem, bym go wpuścił przez furtkę i główne wejście. Czekałem prawie pół godziny (miał być minutka) i nikt nie dzwonił ani do furtki, ani do głównego wejścia, ani do mieszkania! Pomyślałem, że może coś się wydarzyło, może korki albo może jakaś inna przeszkoda sprawiła, że doręczyciel nie dotarł. Zadzwoniłem do niego, żeby zapytać co się dzieje i kiedy będzie i dowiedziałem się, że już był, nikogo nie zastał (!!!) i zostawił przesyłkę przed drzwiami na wycieraczce!!! Na moje stwierdzenie, że nie usłyszałem żadnego dzwonka (a powinienem usłyszeć aż trzy: do furtki, do wejścia głównego i do mieszkania) odpowiedział, że ktoś go wpuścił na teren posesji i do budynku (tak że nie musiał dzwonić) a jeśli chodzi o mieszkanie, pukał do drzwi! Nikt mu nie otworzył, zostawił przesyłkę i poszedł!!! W XXI wieku doręczyciel puka do drzwi a nie dzwoni dzwonkiem! A jeśli nikt mu nie otworzył, przecież mógł zadzwonić telefonem. Gdyby chciał, ale chyba nie chciał.
Nie wiadomo czy to skutek dysfunkcji intelektualnej czy zwykłej złośliwości. PORZUCIŁ przesyłkę (bo tak to trzeba nazwać) i sobie poszedł.
Nie wiem czy ta firma tak kiepsko płaci, że przyjmuje byle kogo czy o coś innego chodzi.
Na całe szczęście przesyłka była sobie przed wejściem. A równie dobrze mogłoby być inaczej. Ktoś mógłby ją zabrać; przecież różni ludzie chodzą po świecie. A w wersji „soft” uchybienie względem RODO: każdy mógłby zobaczyć kto jest odbiorcą, czyli kto mieszka pod danym adresem, a przecież klient/odbiorca wcale nie musi chcieć, by wszyscy wiedzieli jak się nazywa i gdzie mieszka.
A najgorsze jest to, że doręczyciel do niczego się nie poczuwa. On zapukał do drzwi! Każdy średnio inteligentny człowiek wie, że pukanie do drzwi może być niesłyszalne np. na drugim końcu mieszkania, na balkonie/tarasie, jeśli działa jakiś głośny sprzęt (np. odkurzacz czy wiertarka), zwłaszcza w przypadku osób starszych. Po to wymyślono dzwonki i temu one służą. Jeśli jest dzwonek „opcją domyślną” jest „Dzwonić”. Ale widocznie temu doręczycielowi nie starczyło chyba rozumu(?) czy dobrej woli(?) by o tym pomyśleć. Albo złośliwie (bo tym razem musiał wejść na teren posesji, wejść do budynku i windą wjechać na piętro) albo przez zwykłą głupotę PORZUCIŁ (bo tak to trzeba nazwać) przesyłkę, uznał za doręczoną (i pewnie tak zaznaczył w dokumentach) i sobie poszedł. Miał wiele możliwości, a wybrał najgorszą. Ciekawe czy to głupota, czy to złośliwość czy jedno i drugie?
Nigdy więcej z usług tej firmy nie skorzystam, chyba że nauczy swoich pracowników szacunku dla swojej pracy i klientów (jakby nie było ich chlebodawców).
Cena
Niezawodność
Obsługa klienta
Parametry