dotyczy sklepów Aldi w Bielsku-Białej (3)
Chodzę stosunkowo często do sklepu Aldi, gdyż mam do niego bardzo blisko (niecałe 10 minut).
Napiszę teraz co mnie najbardziej bulwersuje. Oczywiście każdy sklep robi co może, żeby pozyskać klientów, ale proceder, który ma miejsce w sieci Aldi jest, delikatnie mówiąc, wkurzający. Podam przykład dosłownie z wczoraj. Od tego dnia, czyli 4 lutego, miały być w ofercie buty trekkingowe damskie i męskie. I owszem... były. Ale dosłownie kilka par!!! Wiem, bo byłam akurat przed zamknięciem sklepu dzień wcześniej i panie właśnie je rozkładały w koszu... mogłam sobie je nawet pooglądać i dotknąć, ale oczywiście nie były tego dnia jeszcze do sprzedaży. Nie wstaję o godzinie 6 ze względów zdrowotnych, żeby ustawiać się jak za PRL-u w kolejce za mięsem. A jednak trzeba było. Ok. godz. 11 następnego dnia zostały tylko 2 pary w rozmiarze 41. Ponieważ zależało mi na tych butach, to poszłam na piechotę (to akurat dla mnie nie problem, dla starszych osób już może być) do 2 pozostałych sklepów zlokalizowanych w innych częściach miastach - w jednym ostała się jedna para męska, w drugim już nic (siłą rzeczy byłam w tych sklepach jeszcze później niż w tym najbliższym). Nie jeżdżę samochodem, spacer to samo zdrowie, zajęło mi to w sumie ponad 4 godziny, ale butów nie kupiłam. Plusem kondycja. Jestem wściekła na Aldi, bo to nie pierwszy raz... ściągają ludzi dając kilka sztuk czegoś na przynętę, żeby tylko przyszli/przyjechali do sklepu i wyszli/wyjechali z wypełnionym wózkiem. Ale figa... nic nie kupiłam! Chciałam tylko zaznaczyć, że to nie pierwsza taka sytuacja. Na początku drożyzny maseł, jakoś tak w połowie jesieni była promocja na osełkę masła 300 g w jeden konkretny dzień (sobota), poszłam ok. 10 (osobiście jakoś specjalnie mi na tych masłach nie zależało, gdyż kupiłam wcześniej w dobrej cenie u konkurencji, ale poszłam z ciekawości, poza tym była jeszcze promocja na banany) i oczywiście zostały puste pudełka. W sklepie była masa ludzi, większość kręciła się wokół lad chłodniczych w poszukiwaniu owych promocyjnych osełek, w końcu ktoś zapytał ekspedientkę i usłyszał - Proszę pastwa, sklep jest otwarty od godziny 6, skończyły się. Nie, no wszystko super, ale trzeba wziąć pod uwagę, że do sklepu przychodzą także osoby starsze, które nie mają możliwości podjechać sobie gdzie indziej, nastawiają się na coś, a potem odchodzą z kwitkiem, nierzadko ładując do kosza niepotrzebne rzeczy, skoro już przyszli.
Tak więc - ja PODZIĘKUJĘ za "promocje od 1 sztuki, bez żadnych haczyków". Wolę limity na artykuły promocyjne, karty lojalnościowe (to żaden problem odbić przy kasie lub podać nr telefonu) niż stratę czasu i chodzenie po sklepie jak debil w poszukiwaniu zeszłorocznego śniegu.
Nie, Aldi... nie. Już nie!
Dla rzetelności napiszę, że w sklepach tej sieci jest chyba najlepsza obsługa klientów, jeśli chodzi o kolejki do kas i otwieranie kolejnych w razie potrzeby w zależności od natężenia ruchu w sklepie.
Produkty niemieckie, może i dobrej jakości, ale zdecydowanie za dużo jak na cały asortyment. Ceny niektórych produktów zdecydowanie droższe niż u konkurencji w kropki.
Asortyment
Obsługa i reklamacje
Poziom cen