Historii ciąg dalszy. Fakt mają czas do 14 każdego miesiąca, nawet dokładnie nie wiedziałam, nie zmienia jednak to faktu, że w tym przypadku mogli by pomyśleć abym popłaciła wszystko na czas: ZUS, czy opłaciła księgową, po wypadku to normalka. Druga rzecz na razie pieniędzy nie ma. Podpisana przeze mnie polisa po wypadku, do czego przekonał mnie manager została trochę olana. Manager nie zna danych mojego klienta, bo wczoraj prosił mnie o jego telefon, aby wręczyć mu polisę, co oznacza, że firma bazy klientów nie robi a managera chyba mało interesują polisy przedstawicieli. Nie stać mnie już na telefony do firmy ale chyba władze są z tego zadowolone. Potem manager czuje się obrażony. Ja myślę, że napisanie e-maila to tak naprawdę niewiele, czy pomoc w podpisaniu jednej polisy w tym przypadku. Druga rzecz staje się za firmą, nie za pracownikiem?, to kwestia lojalności i zależy jaką opcję się wybierze, czy też może jest to strach przed utratą pracy. Wzięłam debet, zadłużam się dzięki firnie, innego wyjścia nie miałam. Firma nie czuje odpowiedzialności, pomimo, że schody, z których spadłam są schodami zabiegowymi, lakier i cyklinowanie tych schodów oraz brak poręczy to niebezpieczeństwo. Odszkodowanie z ZUS dostaje się po pół roku. Takie złamanie wymaga minimum półrocznego leczenia. Są to schody mieszkalne i na pewno nie nadają się na biuro pod działalność gospodarczą, jestem już w tej chwili na 100% przekonana, że da się udowodnić, iż nie spełniają norm BHP. Są inne procedury sprawdzania i udowodnienia takich rzeczy, jak i nakazania zabezpieczenia, ponieważ prowadzę działalność gospodarczą. Zbieram jednak cały czas dowody. Najbardziej interesuje mnie czy właściciel budynku wie. Firma zarzuca mnie, że mam pretensje. Jednak raz rozmawiałam z managerem na temat warunków biura chcąc przez to odejść z pracy, powiedział mi wtedy, że wcześniej było mieszkanie i nie mieli nic, przekonał mnie. Gdybym poszła na udry oskarżyła bym z góry od razu i firmę i właściciela budynku, czekałam i czekam. Może faktycznie już nie czekam, tylko staram się znaleźć dowody, a to z tego względu, iż z winy firmy sama martwię się o lekarzy, taksówki, telefony, czy sprzęt medyczny, a firma nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności. Prawda jest taka jaka jest. Firma ma pretensje, że opisuję tę sytuację na forum, uważam jednak, że mam w pełni rację. Jedna z listew przy drzwiach na drugim pietrze też już raz widziałam jak upadłam, to biuro to niestety fuszerka. Liczą się czyny i słowa, a ja już do tego wszystkiego słów nie mam. Prawda jest taka, że mogło by mnie być nie stać nawet na składkę zdrowotną. Nie jest moją winą nie dogadanie się z firma. Są także inne rzeczy, których z lojalności do osób z poza firmy nie chcę napisać. Dyrektor twierdzi, że oczerniam firmę, nie oczerniam jej, tylko wyznaję prawdę z powodu takiego, że tak się nie zachowuje. Pracowałam w wielu miejscach i było inaczej. Były to często firmy dużo biedniejsze niż Towarzystwo Ubezpieczeniowe ale władze tych firm zachowywały się zupełnie inaczej. Mamy jednak do czynienia z firmą, która weszła na polski rynek i chwali się sporym kapitałem, a pracownikowi, który miał wpadek nie ma zamiaru w żaden sposób pomóc. Chciałam być uczciwym agentem i ubezpieczać ludzi, przed wypadkiem kiedy udał mi się telefon dwukrotnie usłyszałam słowo łupiemy go. To w końcu łupiemy ludzi, czy ubezpieczamy ludzi. Mogłam to spokojnie napisać, bo to już i tak niczego nie zmieni. Miałam jeszcze obawy przed spotkaniem się z dziennikarzem jeleniogórskim, wstrzymywałam się, teraz jednak zamierzam zmienić zdanie i opisać tę sprawę. Myślę, że robię dobrze, nie zostawiając tej sprawy.Czasami wiele rzeczy nam się tylko wydaje, dopiero potem zdajemy sobie z nich sprawę. Czeka mnie półroczna rehabilitacja. ściągnięcie gipsu to nie wszystko, ściągnięcie aparatu ortopedycznego to pół roku. Władze firmy nie zdają sobie sprawy z tego do czego tak naprawdę doprowadziły i może to przykre, jednakże wg mnie nic sobie z tego nie robią. Szkolenia z tego co wiem dale się odbywają w tym samym pomieszczeniu, chociaż nikt już nie powinien tam wchodzić. Jestem zniesmaczona tym wszystkim. Mam tylko nadzieję, że nie zostanę jeszcze do wszystkiego oszukana i dostanę swoje należne pieniądze, chociaż pozory i zachowanie powypadkowe to w jakims sensie także oszustwo.