Uważam, że książka Juliusza Batora jest: a) nierzetelna (z jej lektury wynika niezbicie, że autor nie zna wielu podstawowych informacji niezbędnych do pisania publikacji na ten temat) b) napisana z bezgranicznym uwielbieniem dla żołnierzy austro-węgierskich, przy jednoczesnym jednoznacznie negatywnym stosunku do żołnierzy niemieckich, kilkakrotnie w tekście poniżonych, wyszydzonych i przedstawionych w niekorzystnym świetle. choć na ogół bili na głowę walecznością i znajomością rzemiosła wojennego austro-węgierskich towarzyszy broni - od szeregowców poczynając, na generałach kończąc. Jednocześnie autor przemilcza wszelakie ekscesy w wykonaniu żołnierzy austro-węgierskich jak gwałty, rabunki, zabijanie niewinnych ludzi pod pozorem współpracy z Rosjanami, jak również nie wspomina np. o prześladowaniu Łemków (sprawa ks. Maksyma Sandowycza). c) jest to więc publikacja TENDENCYJNA, tzw. Z TEZĄ d) bohaterami "WG" nie są prości żołnierze, a pułkownicy i generałowieKsiążka ta jest JEDNĄ WIELKĄ PROWOKACJĄ, w której przedstawione są świadomie nagięte na potrzeby "jedynie słusznej wizji" fakty, wielokrotnie też w niej świadomie fałszowana jest historia, a we wstępie jako jedna z głównych jej zalet podany jest nieobiektywizm... "Wojna Galicyjska" nie jest, jak sugeruja niektórzy, wypełnieniem luki w naszej świadomości historycznej. O wiele wartościowsze publikacje powstały już na ten temat ("Pierwsza wojna światowa w Karpatach" pod red. Tadeusza A. Olszańskiego, Warszawa 1985, "Między Rabą a Dunajcem" Krzysztofa Garduły i Leszka Ogórka, Kraków 1988 czy wreszcie publikacje Mariana Zgórniaka, na czele ze "Studiami i szkicami z dziejów I wojny światowej", Kraków 1987). Książkę tę, należy przeczytać,ale po to, by wiedzieć, jak nie powinno się pisać o historii! Nie tak dawno temu przeczytałem sobie "Wojnę Galicyjską" jeszcze raz - z ołóweczkiem i karteczkami pod ręką i wynotowałem co "ciekawsze" rzeczy. Oto niewielki wybór: Strona 9 - Bator już we wstępie zapomina, że w Galicji walczyli nie tylko żołnierze armii austro-węgierskiej i rosyjskiej, ale też niemieckiej... Strona 10 - Przypis informujący o tym, że wg referatu Romana Frodymy na konferencji w Nowym Targu w 2004 r. w Galicji Zachodniej jest 403 cmentarze wojenne z I wojny. Cmentarzy tych jest mniej, a Romana Frodymy na rzeczonej konferencji w ogóle nie było (a wiem o tym, bo sam w niej uczestniczyłem jako słuchacz). Ten błąd to akurat "zasługa" Marcina Mikulskiego, konsultanta książki. Strona 11 - Stwierdzenie, że każdy wykształcony człowiek wie o bitwie pod Tannenbergiem [używanie tzw. "kwantyfikatorów ogólnych" - czyli wyrazów typu: zawsze, każdy, wszystkie, nigdy itd. - to istne pole minowe; chętnie popytam moich znajomych z Politechniki Wrocławskiej, ile i czy cokolwiek wiedzą oni o Tannenbergu] Strona 13 - Dowiedziałem się, że w bitwie pod Gorlicami ajważniejsze/najtrudniejsze i w ogóle naj- zadanie mieli do wykonania żołnierze CK-Armii ("decydujące uderzenie na Pustki i Wiatrówki"). Czemu wobec tego w historiografii utrwaliła się nazwa "bitwa pod Gorlicami", a nie np. "bitwa pod Łużną" czy "bitwa o Pustki", tego Bator nie wyjaśnił. Strona 14 - Celem pracy - jak deklaruje Bator - nie jest poniżanie kogokolwiek (co nie przeszkadza mu m.in. jechać ile wlezie na Niemców - zatem np. określenie "butni Teutoni", które użył na s.73, z pewnością stanowi pochwałę...). Przypis 10 na s.15 - Pisze o wykorzystaniu w "WG" dokumentów, których jednakowoż w tej książce czytelnik nie uświadczy... Strona 18 - Pisze o "doświadczeniach zebranych w terenie", które były pomocne przy pisaniu książki. Jak jednakże przekłada sie owa znajomość pól bitewnych, tego już nie wiadomo. Strona 32 - Bator pisze o "doskonałej infrastrukturze kolejowej" Austro-Węgier. Buhahahaha Niech sobie poczyta choćby podrozdział o mobilizacji w Austro-Węgrzech w 1914 r. w książce Geoffreya Regana "Błędy militarne". B. dobrą infrastrukturę kolejową to miały chyba Niemcy, a jak Bator dalej obstaje przy swoim, niech jadąc pociągiem zerknie na mapę połączeń kolejowych w Polsce - na gęstość sieci kolejowej w byłym zaborze austriackim... Strona 33 - Podano skład CK-Armii, ale tylko w rozbiciu na składowe korpusy. Wojnę w Galicji oglądać będziemy w ogóle raczej z perspektywy sztabu korpusu czy armii, ewentualnie CK-Kwatery Głównej, a nie ze szczebla dywizji, brygady czy pułku... Strona 72 Bator podaje straty CK-Armii podczas ofensywy letniej 1914 r. i odwrotu za San (I faza wojny). Wg niego jest to 250 tys. zabitych i rannych, 110 tys. jeńców i 400 utraconych i zniszczonych dział. Strat Rosjan nie podaje, kwitując je stwierdzeniem, że były "znacznie wyższe". Dla odmiany cytacik z "Małej Encykloepdii Wojskowej", tom I, Warszawa 1967, s. 436, hasło: "Galicyjska bitwa 1914": "[...] Bitwa galicyjska zakończyła się po 33 dniach klęską wojsk austro-węg., które straciły ok. 326 000 żołnierzy (w tym 100 000 wziętych do niewoli) i ok. 400 dział. Straty Rosjan - ok. 230 000 żołnierzy (w tym 40 000 wziętych do niewoli) i 94 działa. [...]" Pytam więc - CZY TO NIE JEST ŚWIADOME FAŁSZOWANIE HISTORII? Strona 99 - Bator pisze o "panicznym odwrocie niemieckiego sprzymierzeńca" [spod Warszawy]. Taaak, paniczny... Chyba on nie wie, jak wyglądał odwrót CK-Armii, a jak ten niemiecki... Strona 101 - Przypis 11 stoi w sprzeczności z przypisem 19 na s. 88 (organizacji dywizji CK i rosyjskich - różnice w liczbie dział i karabinów maszynowych) Strona 128 - Tytuł podrozdziału "Przełom na wzgórzu Jabłoniec" Wg Batora decydujące znaczenie w grudniowej bitwie pod Limanową miał atak huzarów Muhra i utrzymanie wzgórza. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością... Strona 130 - Informacja, że cesarz Franciszek Józef nadał Muhrowi Krzyż Rycerski - tylko zapomniał dodać, jakiego odznaczenia był to Ritterkreuz (a Krzyże Rycerskie były klasami kilku odznaczeń austro-węgierskich). Taki detal... Strona 135-136 - Bator oblicza straty wojsk w bitwie limanowskiej, biorąc liczby z kosmosu i dochodząc do absurdalnych wniosków (gdyby przyjąć jego dane, to w bitwie limanowskiej poległo łącznie więcej żołnierzy rosyjskich i austro-węgierskich, niż jest pochowanych na wszystkich cmentarzach wojennych Galicji Zachodniej - a przecież na nich są pochowani jeszcze polegli uczestnicy bitwy pod Krakowem, ofensywy gorlickiej itd.; w Galicji Zachodniej spoczywa na tych cmentarzach łącznie ok. 60 tys. żołnierzy). Strona 156 - Wzmianka o rabunkach i gwałtach Rosjan w Karpatach Wschodnich (natomiast o takowych ekscesach na galicyjskim froncie w wykonaniu żołnierzy austro-węgierskich jakoś brak informacji - zwłaszcza o zachowaniu Węgrów, których Bator wyraźnie faworyzuje). Fotografie na stronach 153 i 167 - identyczne! [jedna lekko przycięta] Strony 175-176 - Sprawa dezercji CK-28 pp (czeskiego). Wg Batora Czesi szli z rozwiniętymi sztandarami i w przy akompaniamencie wesołej muzyki wygrywanej przez orkiestrę wojskową, jakoś się nie zastanawiając jak to możliwe, żeby na linii frontu w zasypanych śniegiem Karpatach (IV 1915) znalazła się orkiestra... Strona 195, przypis 25 - Wg Batora Oberleutnant to kapitan! Strona 195 - Bator tłumaczy, że nie może opisać szczegółowo całego I oblężenia Przemyśla. Jasne, ale wybiera jako epizod ilustrujący walki oklepaną jak zwycięska w wyścigu klacz walkę o fort I/1 "Łysiczka". Strona 237 - Bator twierdzi (kolejny raz - zob. uwaga s.13), że najtrudniejsze zadanie pierwszego dnia ofensywy gorlickiej dostał CK-VI Korpus (polemizowałbym z tym - np. Gwardia Pruska miała przed sobą pola minowe, a VI Korpus nie!). Strona 239 - Wg Batora przed całą I linią rosyjską na froncie 3 Armii w rejonie Gorlic były pola minowe (a tak naprawdę były tylko w rejonie Staszkówki). Strona 240 - Wg Batora wzgórze, które zdobywała 2 V 1915 r. węgierska 39 DP to "Wiatrówka", a chodzi o "Wiatrówki" (Bator z uporem maniaka będzie pisał o tej "Wiatrówce") Strona 244 - Nazwa topograficzna "masyw Zamczysko (Postronie)". Abstrahuję, że Zamczysko to nazwa używana 90 lat temu (obecnie - Łysula) - Postronie to las porastający Łysulę/Zamczysko i nie można stosować jego nazwy zamiennie z nazwą masywu. Strona 291 - Bator opisuje zasady, jakich rzekomo zawsze trzymali się CK-dowódcy. Jedną z nich było "dzielenie losu podwładnych". Chyba nie czytał wspomnień żołnierzy i tego, jak podczas bitwy zachowywali się w dużej mierze oficerowie od stopnia kapitana... To tylko niewielka część przykładów, które dobitnie ilustrują "fachowość" Batora i poziom merytoryczny jego pracy. Nie wspomnę tu o całej masie literówek (z napisaniem "Polska" z małej litery na czele!), błędach przy opisie III oblężenia Przemyśla (np. dla niego fort XI to "Duńczykówki", a nie "Duńkowiczki", zaś fort "Prałkowce" nosi nr VIII, a powinien VII bo "ósemka" to "Łętownia"; wspomina też o "46 bawarskim rezerwowym pułku piechoty", który rzekomo szturmował przemyskie forty, a takiego to tam w ogóle nie było!).